A Horse With No Name
On the first part of the journey, I was looking at all the life. There were plants and birds. and rocks and things, There was sand and hills and rings. The first thing I met, was a fly with a buzz, And the sky, with no clouds. The heat was hot, and the ground was dry, But the air was full of sound.
I've been through the desert on a horse with no name, It felt good to be out of the rain. In the desert you can remember your name, 'Cause there ain't no one for to give you no pain. La, la...
After two days, in the desert sun, My skin began to turn red. After three days, in the desert fun, I was looking at a river bed. And the story it told, of a river that flowed, Made me sad to think it was dead.
You see I've been through the desert on a horse with no name, It felt good to be out of the rain. In the desert you can remember your name, 'Cause there ain't no one for to give you no pain. La la...
After nine days, I let the horse run free, 'Cause the desert had turned to sea. There were plants and birds, and rocks and things, There was sand and hills and rings. The ocean is a desert, with its life underground, And a perfect disguise above. Under the cities lies, a heart made of ground, But the humans will give no love.
You see I've been through the desert on a horse with no name, It felt good to be out of the rain. In the desert you can remember your name, 'Cause there ain't no one for to give you no pain. La la...
|
Bezimienny Koń
Na początku, będąc w drodze Przyglądałem się przyrodzie Tym roślinom, ptakom i wszystkiemu tu Wśród żółtego piasku i łańcuchów wzgórz A witało mnie bzyczenie muszki Oraz niebo całkiem bez chmur I choć spalił ziemię słońca żar W górze wciąż panował gwar Mój koń bezimienny, ja i pustynia Jak dobrze jest uciec od deszczu i burz Tu nie zapomnisz, jak się nazywasz Tu nie ma nikogo, kto Ci zada ból La, la…
Po dwóch dniach słonecznej łaźni Skórę miałem barwy cegły A na trzeci dzień tej jazdy Zobaczyłem linię rzeki Było widać, że ta rzeka kiedyś była wartka Ale rzeka wyschła, rzeka była martwa
Mój koń bezimienny niósł mnie przez pustynię Jak dobrze jest uciec od czarnych chmur Pustynia szacunkiem otoczy Twe imię Tu nie ma nikogo, kto Ci zada ból La, la ...
Zluzowałem konia po dziewięciu dniach Dalej było morze i szum morskich fal Rośliny i ptaki, a to wszystko znów Wśród żółtego piasku i łańcuchów wzgórz Pustynia jest jak morze, życie kryje w głębi Tym zamaskowane, co widać na powierzchni Pod miast fundamentami serce swe ma Ziemia I tylko serca ludzi z twardszego są z kamienia...
Mój koń bezimienny, ja i pustynia Jak dobrze jest uciec od deszczu i burz Tu nie zapomnisz, jak się nazywasz Tu nie ma nikogo, kto Ci zada ból La, la… |