The Story Goes On
His father died young, never knew him to shield him from the rain Starting shooting heroin at fourteen to numb the pain Track marks similar to tattoos tell the story of a sad fool Tragic monologue of a man who became a victim of half-truths and whispered secrets His own inner-demons, syringes and lesions Crack pipes and binges for weekends Led to benders and blackouts that last for seasons For no apparent reasons, never had children He was a child in a man's body Found joy in the thrill of the streets and crack parties Robbing drug dealers, selling dope, selling soap Locked in the belly of the beast where the felons roam Gift of gab, quick-witted with the clever soul Couldn't keep him from catching a buck-fifty in his dome Matter fact, more like 250, too shifty His name was howie but on rykers island he was gypsy
Time and time again as I pick up the pen As my thoughts emerge these are those words I glance at the paper to know what's going on Someone's doing wrong, the story goes on A lot of stuff happens that the news won't tell yous Loose all L juice, snooze all hell loose State of the slums, kill four, play the drums Fake ones, they're coarse with smiles and snake tongues
Fuck a clan or a cult man, I stand by my own All by myself grown up but fuck you I'm abandoned, disowned I'm alive and thrivin, drivin like a bandit with gold You ain't got no balls so you don't understand it at all I'm America's nightmare, I'm a werewolf with soul I'm unbearable with no fam I'm just terrible yo I have hate in my heart so when I tear a new hole In all your dreams and ideals, momma where would you go? Watched my father betray me baby watched Erica go That's interference, I just wanted Terrence to grow Steering clear of all these voices I can hear in my skull Here in my head, surrounded by these spirits is dead Who are you to trust and who I am to judge it? This is do-or-die, suicide on a budget You can hate or love it but I put it on my motherfucking mother That I came out and I ain't going back to the gutter
Time and time again as I pick up the pen As my thoughts emerge these are those words I glance at the paper to know what's going on Someone's doing wrong, the story goes on A lot of stuff happens that the news won't tell yous Loose all L juice, snooze all hell loose State of the slums, kill four, play the drums Fake ones, they're coarse with smiles and snake tongues
The story goes on... The story goes on... The story goes on... The story goes on...
|
Opowieść Bez Końca
Jego ojciec umarł młodo, nigdy nie był mu opoką Czternaście miał lat, gdy się w heroinę wdał Wkłutych igieł ślady – jak ścieg tatuaży, na ciele tej ofiary Niepełnych prawd, sekretnych spraw, samotnych lat Na pastwie nałogu i własnych demonów Weekendowe najpierw wzloty i zaćmienia Potem dni bez dat, daty bez znaczenia Życie dla nikogo, własnych dzieci nie miał W męskim ciele on, sam - jak dzieciak Na ulicy dni i na haju noce Towar komuś skroić, towar puścić w obieg Połknięty przez bestię, pośród ryku zła Bystry był, sprytny był, gadkę miał Lecz i tak - dopadli go, jak psa I jak psa zatłukli - wypłata za przypał Miał na imię Howie, znany jako "Cygan"...
Zawsze, kiedy w górę wznoszę swe pióro Cisną się od nowa, te same słowa Rzucam okiem na to, co prasa doniosła Ktoś tu źle się bawi - opowieść bez końca Milczą wiadomości, a sprawy się dzieją Pełna toksykacja, senny marsz przez piekło Państwo – getto, bębny zbrodni warczą Hieny i szakale szczerzą się i kłamią
Jebać "krew z krwi", pieprzyć każde z wierzeń Sam za sobą stoję, w tym nie moim świecie Żyję przyczajony, jakbym okradł bank Nie rozumiesz, bo nie przeżyłbyś tak ani dnia Jestem zmorą Ameryki, wilkołakiem z duszą Straszną, niezniszczalną, obcą kreaturą W sercu mam nienawiść i co mamo zrobisz Gdy zawiodę Ciebie i Twoje wartości? „Och, mój ojciec mnie odtrącił, och Eryka poszła Terrence ma dorosnąć, niech nikt się nie wtrąca” Przemykam się wśród wszystkich głosów w mej czaszce Pole mojej głowy duchowo jest martwe Kim ty, by ufać, kim ja, by sądzić Walcz lub giń – w codziennej niewoli Myśl, co chcesz, lecz klnę się na pieprzoną matkę Że wychodząc z tego gnoju, spadam stąd na zawsze
Zawsze, kiedy w górę wznoszę swe pióro Cisną się od nowa, te same słowa Rzucam okiem na to, co prasa doniosła Ktoś tu źle się bawi - opowieść bez końca Milczą wiadomości, a sprawy się dzieją Nie ma już przywództwa, senny marsz przez piekło Państwo – getto, bębny zbrodni warczą Hieny i szakale szczerzą się i kłamią
Opowieść bez końca Wciąż nie ma końca... Opowieść bez końca Nie widać końca.... |